Rawikon 2025 - komentarz


Zarówno moi znajomi, jak i czytelnicy mojego bloga wiedzą pewnie, że Rawikon jest jednym z najważniejszych konwentów na mojej osobistej mapie konwentowej. Miałem okazję obserwować rozwój tej imprezy od jej skromnych początków aż po niewiarygodnie udaną drugą edycję, więc oczywistym było, że przyjdzie mi ponownie odwiedzić Rawicz.


W tym roku wybrałem się na wszystkie dwa dni z opcją nocowania w hotelu oddalonym o około dwa kilometry od miejsca wydarzenia. Tak jak wcześniej na konwent pojechałem prywatnym autem i byłem dosłownie od początku aż do końca na terenie imprezy (a przynajmniej w jego najbliższym promieniu). Ponieważ jednak sama impreza była na tyle rozbudowana, że trudno byłoby mi rozpisać ją w moim tradycyjnym stylu na zasadzie "zalety i wady", tak w przypadku tej relacji opiszę moje wrażenia z wyszczególnieniem na różne elementy konwentu.


Przygotowania do Rawikonu


O ile mnie konwentu nie potrzeba było przedstawiać, Rawikon jak każdy konwent musiał się też promować wśród osób, które są mniej konwentowe i kręcą się raczej wokół większych imprez, lub nie interesują się konwentami wcale. I chociaż nie jest to sama właściwa część konwentu, chciałem się też nad tym pochylić.

Ekipa Rawikonu była dostępna na Pyrkonie z niewielkim stoiskiem w strefie inicjatyw fanowskich. Z tego co jedynie kojarzę to była na nim możliwość pogrania w planszówki oraz warsztaty. Chociaż nie oczekiwałem zbyt wiele będąc osobą, która i tak zdecydowała się jechać na ten konwent, w moim odczuciu nie było to typowe stoisko każdego konwentu. Brak konkursów, brak questów oraz brak jakiegoś merchu konwentowego. Ale nie samym stoiskiem na Pyrkonie konwent żyje.

Dalej czas na social media: tutaj cała informacja skupiona na Facebooku. A kiedy mam na myśli cała, mam na myśli... praktycznie całą. Strona internetowa, chociaż ze zmienioną oprawą na motyw główny tegorocznego konwentu (fantastyczne zwierzęta), nie miała najświeższych informacji. Discord? Zaledwie z kilkoma kanałami, ale też praktycznie zero aktualizacji. Problem narodził się w momencie, w którym zainteresowałem się nocowaniem na sleeproomie. Ten nie tylko nie został na Discordzie ogłoszony, ale wręcz okazało się, że zapisy na sleeproom ruszyły już dawno i było już dostępne zaledwie ostatnie miejsce. Dopiero po moim wyraźnym feedbacku do Discorda został dodany bot działający jak mirror wpisów z Facebooka. Minimum, ale chociaż tyle.

Doceniam jednak konwenty, które nie lekceważą też stron internetowych, jak robi to chociażby Pyrkon czy Fantasmagoria. Pomyślcie o osobach bez Facebooka, proszę.

Tak czy siak, nadszedł czas konwentu...


Co po przyjeździe?


Pierwszym krokiem na każdym konwencie jest akredytacja. Rawikon jako wydarzenie bezpłatne wymagał od uczestników jedynie odebrania opaski i podania kodu pocztowego miejscowości, z której przyjechali. Ot, statystyka. Żaden problem. Dla tych, co mieli już odebrane opaski, punkt akredytacyjny służył też jako swego rodzaju punkt informacji, gdzie można było uzyskać informacje dotyczące dostępnych punktów programu.

Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, tegoroczny Rawikon postanowił wrócić do pomysłu papierowego informatora konwentowego. Ten zawierał zarówno cały dostępny program, jak i również niewielką, średnio czytelną mapkę pokazującą, gdzie znaleźć określone atrakcje. O ile wnętrze biblioteki było doskonale oznaczone, tak sama mapka otoczenia była w moim odczuciu średnio czytelna, bez jednoznacznej skali odległości. Problemem u mnie było rozszyfrowanie, jak daleko od Biblioteki znajduje się Centrum Kultury i Sztuki, w którym odbywała się część programu. Chociaż to okazało się być zaledwie półtorej minuty drogi piechotą od Biblioteki, musiałem się o tym dowiedzieć z map w telefonie.

Przy obecnych możliwościach, jakie daje OpenStreetMap, oraz narzędziach je wykorzystujących, na pewno da się stworzyć mapkę, która będzie dużo czytelniejsza.

Pewną kością niezgody również była kwestia limitowanych materiałowych opasek z grafiką z tegorocznego konwentu. Pomimo, że przybyliśmy na teren konwentu nieco przed godziną 11.00, opasek materiałowych już nie było, a zamiast tego rozdawano zwykłe, papierowe. Wielka szkoda, bo wbrew pozorom była to jedna z cenniejszych pamiątek, jaką można było wynieść z wydarzenia.

Nie mieliśmy jednak zbyt wiele czasu, by się zastanawiać. Czas było skorzystać z konwentu. Pierwszym przystankiem były...


Prelekcje


Udało nam się przyjechać względnie na styk, żeby zdążyć na naszą pierwszą prelekcję. Sekcję tę chciałem jednak zacząć od ogólnego opisania Rawikonu pod kątem prelekcji.

W tym roku były do dyspozycji trzy sale prelekcyjne. Jest to o jedną salę mniej niż rok temu (odpadła sekcja anime, która według moich informacji była bardziej winą niedotrzymania terminu zgłoszenia atrakcji na konwent, niż winą organizatorów), ale te jednak całkowicie wystarczyły. Wszystkie salki były klimatyzowane i było dosyć miejsca dla każdego. To zawsze ogromna odmiana po przeludnionym Pyrkonie.

Jeśli chodzi o same prelekcje, udało nam się z Michałem wziąć udział w czterech z nich, po dwie w sobotę i niedzielę.

Na sam początek panel o grach planszowych w sobotę o 11.00. Powiem krótko: był przyjemny, z czego zabrakło mi w nim większej interakcji z uczestnikami. Mając na względzie to, że był to stosunkowo kameralny punkt programu, można było dać się wypowiedzieć kilku osobom. Zabrakło mi tutaj networkingu między twórcami różnych imprez planszówkowych, a trochę się na to nastawiłem.

Rant na bóstwa Słowiańskie o godzinie 16.00 był w porządku. O ile prowadzący miał swój dość specyficzny styl, nie bawiłem się źle na tym punkcie programu.

W niedzielę hitami dnia były dla mnie dwie prelekcje: o Satanic Panic oraz o analizie filmu Epoka Lodowcowa pod kątem naukowym. Obie prelki były niezwykle merytorycznie przygotowane, a sale prelekcyjne były wypełnione prawie po brzegi. Obaj prelegenci mieli doświadczenie po Pyrkonie, i było to widać. Doskonałe punkty programu, i trochę szkoda mi było, że zwłaszcza ta druga prelekcja została wciśnięta na sam koniec konwentu. Tak czy siak, było w czym wybierać! Same salki też były klimatyzowane, więc był to przyjemny dodatek, zwłaszcza w tak upalne dni.

Następny punkt programu...


Strefa gier RPG


Jak co roku, Rawikon oferował kilka kameralnych salek do grania w gry RPG. Te były dostępne na najwyższym piętrze i oferowały wszystko to, co byłoby potrzebne do prowadzenia sesji RPG, a nawet więcej.

W celu zagrania sesji RPG, konieczne było zarejestrowanie się na sesję online przez platformę Evenea, oraz okazanie obsłudze konwentu kodu QR jako potwierdzenia obecności. Ja sam, wraz z moim towarzyszem Michałem, zapisaliśmy się na jedną sesję RPG w Fabula Ultima.

Sama sesja była przygotowana z mojej perspektywy doskonale, więc nie mam się do czego w tej kwestii doczepić.

Pod samym kątem organizacyjnym, osoby odpowiedzialne za strefę były absolutnie cudowne. Na żadnym innym konwencie nie widziałem, by uczestnikom była oferowana kawa lub herbata. Jest to jeden z tych smaczków Rawikonu, który zawsze będę wspominał. Ale o rodzinnej atmosferze konwentu jeszcze wspomnę nie raz w ramach tej relacji.

Jedyna rzecz, do której jestem sceptyczny to biletowanie tej atrakcji online. Miejsca na sesje było sporo, i na moje oko nie było to potrzebne. Zamiast biletowania sesji RPG online, postawiłbym za rok na zapisy na sesję na miejscu, jak również udostępnienie możliwości poprowadzenia sesji samemu, bądź przez dyżurnych Mistrzów Gry. Chociaż sale były tutaj ograniczeniem (o ile się orientuję, tych było 4 czy 5), warto się zastanowić w przyszłości nad tą kwestią.

Z pokrzepionymi umysłami, udaliśmy się pod bibliotekę, ulżyć naszym sakiewkom...


Strefa wystawców


Tegoroczna strefa wystawców niezmiennie została umieszczona wzdłuż ścian budynku biblioteki, jak również na placu tuż obok. Na co warto zwrócić uwagę, to że o ile rok temu wystawcy narzekali na mnóstwo pyłu osadzającego się na sprzedawanym przez nich towarze (plac nie był ugruntowany), w tym roku widać było, że ten przeszedł remont. Obecnie strefa wystawców znalazła się na nowoczesnym i pięknie wykończonym parkingu z kostki brukowej. Problem z kurzem został rozwiązany.

Jak sami wystawcy? Tutaj mam mieszane opinie. O ile rok temu było mnóstwo pisarzy czy wydawnictw, tak w tym roku było tylko jedno. Większość stoisk to były rękodzieła, grafiki lub bibeloty z Chin. Nie było najgorzej, ale mogło być lepiej. Miejmy nadzieję, że za rok więcej wystawców będzie skłonnych przyjechać na wydarzenie. Na całe szczęście porzucono też pomysł umieszczania niektórych wystawców na tarasie.

Jeśli chodzi o stoisko z gadżetami z Rawikonu: tutaj był krok do przodu kosztem kroku wstecz. Oferowane były koszulki, torby oraz kubki. Wszystko w ramach losowania kołem. Bardzo fajny pomysł, który zawsze na tego typu wydarzeniach kusi tę część mnie, która lubi odrobinę hazardu. Z drugiej strony oferowanego merchu było zauważalnie mniej niż rok temu. Próźno było szukać breloczków czy innych tego typu bibelotów. Same wzory na koszulkach też zdawały się momentami oderwane od identyfikacji wizualnej konwentu. Napis Rawikon i... ikona smoka lub gryfa z kilkoma głowami? Gdzie koszulka z tą przecudowną grafiką z tegorocznej edycji? Gdzie możliwość sprawienia sobie tej grafiki w innej formie (poza materiałową opaską, o której wspomniałem wyżej)?

Pod kątem gastronomii było nieźle. Bardzo duży wybór jedzenia z food trucków, od frytek belgijskich aż po Pasibusa czy lody z miejscowej spółdzielni mleczarskiej. Jeśli to nie pasowało, zawsze była możliwość pójścia do centrum miasta, oddalonego o niecałe trzy minuty drogi piechotą.


Strefa gier retro


Skuszony moim zeszłorocznym zwycięstwem w turnieju Mario Kart 64, chciałem poszukać wyzwań na tegorocznej strefie gier retro. Ta mogę stwierdzić, że była, i to w tym samym miejscu co poprzednio. Niestety już od razu rzuciła mi się w oczy niewiarygodnie mała liczba sprzętów retro oraz zupełnie inna ekipa odpowiadająca za ten punkt programu. Strefa ta przypominała bardziej mikro-muzeum gier retro, niż faktyczne miejsce, gdzie można spróbować różnych konsol do grania. Na pytanie o konkursy czy turnieje, jedna z organizatorek strefy spojrzała na mnie wzrokiem jakbym był jednym z tytułowych fantastycznych zwierząt. Brak turniejów. Bardzo, bardzo kiepsko. Strefa retro w trakcie pierwszej edycji była przeciętna, jednak tutaj udało się ją przebić. W negatywnym sensie. Zawiedziony poszedłem próbować innych atrakcji konwentu.


Strefa chillu


Rawikon, podobnie jak DFy, uważam za konwent, w którym doświadczenie konwentowe wynika ze zbalansowanej mieszanki brania udziału w atrakcjach konwentu, i odpoczynku w strefach chillu.

W tym roku strefy chillu ponownie były rozrzucone po całym konwencie. Leżaki pod sceną, wraz z dużą ilością namiotów chroniących przed słońcem, jak również taras.

Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, taras biblioteki został przerobiony w całości na strefę chillu. I chociaż problem niewystarczającego zadaszenia dalej pozostał, uważam to posunięcie za bardzo dobre. Zero prelekcji na słońcu, zero stoisk z wystawcami. Ot, gigantyczny balkon, kilka baldachimów, mnóstwo foteli i odpoczynek. Bardzo przyjemnie.


Strefa "gier bez prądu"


Pomysłodawca pierwszej edycji Rawikonu jest zapalonym planszówkowiczem. W związku z tym oczywistym było, że na Rawikonie nie mogło zabraknąć dobrze zaopatrzonej strefy z grami planszowymi.

W tym roku zrezygnowano z niewielkiego games roomu na najwyższym piętrze (w tym roku pokój ten był jedną z trzech sal prelekcyjnych), by dla odmiany pójść z rozmachem i przerobić na planszówkową strefę cały budynek Centrum Kultury i Sztuki. Tegoroczny games room był gigantyczny pod względem skali. Planszówek było również sporo do wypożyczenia. Udało się nawet gdzie niegdzie zmieścić kilku wystawców z planszówkami.

Mimo to, strefa świeciła praktycznie pustkami. Ponieważ Centrum Kultury było nieco oddalone od Biblioteki, czuję jakby do tej strefy nie dotarł każdy, kto chciałby do niej dotrzeć. Z zewnątrz jedyne, co zdradzało ten budynek to wiszące wokół flagi Rawikonu. O ile games room był reklamowany zarówno na strefie informacji, czy w formie gry konwentowej, było mocno czuć, że jest to strefa trochę izolująca część uczestników. W Centrum Kultury upchnięto trzy dość mocno zbliżone do siebie strefy: gry bitewne, planszówki oraz bardzo nieoczywistą strefę... graczy grających w Star Wars The Old Republic (w sporym skrócie byli tam gracze, którzy grali na rzutniku w SWOTORa, by reszta mogła się temu przyglądać). Trzy społeczności growe odizolowane od reszty uczestników konwentu.

Co bym widział w przyszłości? Być może większe wymieszanie atrakcji między Biblioteką a Centrum Kultury? Być może lepsze oznaczenie drogi, poza mało oczywistą mapką? Pomysły zostawiam organizatorom.

Wartoby też pomyśleć o przylegającym do Centrum Kultury parku, który mógłby być promowany jako fajna strefa do sesji zdjęciowych dla cosplayerów (może promocja lokalnych fotografów? Więcej wiosek?).


Koncerty


Tak samo jak rok temu, Rawikon był doskonałą okazją, by poznać wielu niezwykle ciekawych muzyków. W tym roku wziąłem udział w koncercie zespołu Joanny Lacher, znanej głównie z jej śpiewu w soundtracku do Wiedźmina 3. Koncert przecudowny, na najwyższym poziomie. Bawiłem się wyśmienicie...

Jednak zastanowiło mnie jedno. Tuż przed koncertem pojawiło się kilka problemów technicznych, co sprawiło, że sam koncert był mocno opóźniony. Jak pamiętam z zeszłego roku, podobna sytuacja była w przypadku koncertu Jeremiah Kane. Też odrobina opóźnień.

O ile nie znam się na muzyce i akustyce, nawet ja zauważyłem, że drugi rok z rzędu pojawiły się problemy w przypadku przygotowań do koncertu tych nieco ambitniejszych zespołów. Ocenę jednak zostawię tym, którzy znają się na tym temacie. Niemniej jednak koncert doszedł do skutku i było to wydarzenie istnie magiczne.


Kino plenerowe


W tym roku również odbyło się kino plenerowe. Film? "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć?". Klasycznie i zgodnie z tegorocznym motywem przewodnim konwentu. W tym roku nie było ulewy, więc seans się udał. Leżaków nie brakowało. Co na pewno mógłbym zasugerować organizatorom to żeby pomyśleć nad ewentualną opcją wypożyczenia kocy. Ja sam też będę musiał się w takowy zaopatrzyć przy okazji kolejnego konwentu.


Ogólna atmosfera konwentu


Każdy z nas jedzie na dany konwent z konkretnym celem i konkretnymi oczekiwaniami. Dla mnie takimi oczekiwaniami była właśnie jedyna w swoim rodzaju ciepła atmosfera wydarzenia. Nie zawiodłem się w żaden sposób.

Wszystkie osoby, które napotkałem były absolutnie przecudowne, od pomocników, aż po organizatorów. Było też mnóstwo znajomych twarzy, które miło mi było spotkać ponownie. Było dzielenie się jedzeniem i kawą (pozdrawiam szczególnie pomocników ze strefy RPG). I mnie samemu było miło dorzucić kilka groszy do atmosfery konwentu i rozdać kilkanaście kostek RPG wybranym jej uczestnikom. Mam nadzieję, że Wasze rzuty będą udane!

Podobała mi się też oprawa wizualna konwentu w postaci porastających poręcze schodów roślin, czy właśnie poukrywane czasami sekrety. Dobrze, jakby te jeszcze może poszerzono o tereny na zewnątrz od Biblioteki. Może jakieś dodatkowe pomniki? Konkursy na cosplay nawiązujący bezpośrednio do tematyki konwentu?

Ponownie, warto o tym pomyśleć na przyszły rok.


Podsumowanie


Rawicon 2025 nie zawiódł mnie jako uczestnika. Wiedziałem, czego się spodziewać po imprezie, i zostało mi to dostarczone (no, może poza strefą retro i brakiem strefy anime). W związku z tym chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować Michałowi, który towarzyszył mi przez cały mój pobyt na Rawikonie, jak również wszystkim organizatorom, których mogłem poznać, wymienić kilka zdań (i wręczyć kostki) i podziękować za ich ciężką pracę.


Do zobaczenia za rok! A tymczasem idę pomału szykować się do Gniezna...



/gemlog/